wtorek, 26 czerwca 2012
Autor: Nikodem Chmielowiec o wtorek, czerwca 26, 2012 0 komentarze
Jak ten czas szybko leci...
Minęło już pół roku odkąd nie pisałam, ale nie wiem nawet czy ktoś to jeszcze czyta?
Dużo się wydarzyło.Urodziłam drugiego syna. Muszę więc dzielić swój czas na dwoje. Pomagają mi w opiece mama i teściowa. Dzięki nim więcej czasu spędzam z dziećmi i zostaje mi go trochę dla siebie. Nikodem przyjął Antosia z radością. Wydaje mi się, że udało mi się przygotować go na kolejnego członka rodziny, a kiedy mamy zajmują się młodszym, ja mam czas tylko dla Nikosia.
W lutym i czerwcu był na turnusach z babcią.(Finansowanych przez STO Boża Krówka z Chojnic.WIELKIE DZIĘKI.)Jak zawsze, turnus spełnił moje oczekiwania. Nikoś jest sprawniejszy, lepiej chodzi i włada rączką. Poza tym, będąc tam, jest szczęśliwy. Czuje się jak ryba w wodzie bo organizuje sobie świetną zabawę. Dojeżdżałam do niego co chwilę, dzięki czemu tak nie tęsknił. Pogoda dopisała i nawet hipoterapia odbyła się w terenie. Pod chmurką.
Ale nie cały czas było tak "kolorowo". W marcu Nikus miał wycięty wyrostek robaczkowy i uszkodzili mu przy tym rutynowym zabiegu pęcherz moczowy. Co ten chłopczyk się wycierpiał... Po zabiegu chciał sobie wszystko powyrywać. Ból niesamowity i cierpienie wszystkich którzy go odwiedzali. Czuwali przy nim tata, moja siostra i męża siostra oraz mama. Dzięki Wam za to!!!Nie zostawiła bym dziecka tym ludziom ani na chwilę sam na sam.(A ja karmiłam wtedy piersią maluszka, nie mogłam więc przebywać w szpitalu dzień i noc.) Ponieważ Nikodem musiał być cewnikowany, z tego powodu jego pobyt w szpitalu się wydłużył. Nie chciał nawet widzieć tego cewnika bo zaraz krzyczał. Ale najgorsze było jeszcze przed nim. Omyłkowo wyjęli mu ten cewnik za szybko, po czym zakładali na żywca kolejny. Kto tego nie przeżył to nie wie. Trzeba było słyszeć jak błagał tatę żeby go ratował. Cyt.:"Tata czemu ty mnie nie ratujesz?!!! Ratuj mnie!!!" Ryczeliśmy jak dzieci. Jeszcze dzisiaj łza kreci mi się w oku. Kiedy był już bez cewnika, przy siusianiu płakał, bo czuł jakby ognień. Potem przeszedł badania kontrolne, dostał antybiotyk bo miał bakterie w moczu i musiał często siusiać, żeby pęcherz zrósł się prawidłowo. Dziś czuje się dobrze. A od września idzie do zerówki.
Autor: Nikodem Chmielowiec o wtorek, czerwca 26, 2012 0 komentarze