niedziela, 27 grudnia 2009

Podsumowanie starego roku

Choroba bliskich otwiera przed człowiekiem nowe możliwości. Uruchamia nieprawdopodobne siły. Kiedy widzimy cierpienie osoby, którą bezgranicznie kochamy, przestajemy zwracać uwagę na sprawy mało istotne, zapominamy o sprawach błahych. Mówimy, że cierpienie uszlachetnia i wznosi ponad przyziemność. Poznajemy prawdziwą wartość i sens istnienia. Rodzice przewlekle, nieuleczalnie chorych dzieci wiedzą o tym, że sytuacja prowokuje do działania, nigdy nie osłabia.
Dla nas rodziców, ten rok był bardzo pracowity. Najpierw prace i działania związane z apelem o pomoc, a potem przesyłanie podziękowań. Ale nie byłoby takich efektów bez pomocy rodziny i przyjaciół. Nie sposób wymienić tu ich wszystkich. Zarówno z Polski, jak i z zagranicy. DZIĘKUJEMY WAM WSZYSTKIM Z CAŁEGO SERCA ZA TO, ŻE NIE BYLIŚCIE OBOJĘTNI!!!
W tym roku uzbieraliśmy kwotę pięć razy większą od poprzedniego. Dzięki państwa ofiarności mogliśmy kupić Nikosiowi buty, balkonik do chodzenia (dołożyć, ponieważ PEFRON refunduje tylko część), wyjechać na turnus rehabiltacyjny, rehabilitować prywanie w ośrodku Zabajka oraz uczęszczać na hipoterapie.

Będziemy bardzo wdzięczni jeśli i w tym 2010 roku zasilicie Państwo subkonto Nikusia darowizną lub 1% podatku.

Dziękujemy Wszystkim, którym NIKODEM i podjęte przez Nas starania nie są obojętne. Joanna i Tomasz Chmielowiec

środa, 16 grudnia 2009

My się zimy nie boimy:)

sobota, 5 grudnia 2009

Urządzenie Słoneczko

Hipoterapia

Nareszcie u siebie:)

Na początku chcieliśmy bardzo podziękować Stowarzyszeniu Boża Krówka w Chojnicach, za sponsorowanie w całości turnusu w Zabajce w Złotoie.
Jeszcze w ostatni dzień turnusu Nikoś płakał w nocy przez sen. Był już tak zmęczony, że po nocach śniła mu się, zapewne, rehabilitacja. W domu była powtórka z rozrywki.
Nikoś ma mniejsze napięcie mięśniowe i lepiej chodzi prowadzony za rękę. Myślę, że na dalsze rezultaty musimy jeszcze poczekać. Teraz kilka fotek.

wtorek, 1 grudnia 2009

Zbliżamy się do końca...

Dzisiaj przedostatni dzień ćwiczeń. Nikoś jest zmęczony na tyle, że myśli tylko o powrocie do domu, a nie o tym co się tutaj dzieje. Mówił już w zeszłym tygodniu, że on jedzie do Chojnic. Codziennie pyta o tatę i nie chce z nikim rozmawiać przez telefon. A to dziwne w jego przypadku. Ma żal. Jednak nie rozchorował się, mimo panującej grypy, i to jest ważne. Szantażuję go, żeby ćwiczył, bo w nagrodę pójdzie na basen. I to go trochę trzyma "przy życiu". To sprawia mu dużą radość, więc dokupuję mu te zabiegi.