wtorek, 1 grudnia 2009

Zbliżamy się do końca...

Dzisiaj przedostatni dzień ćwiczeń. Nikoś jest zmęczony na tyle, że myśli tylko o powrocie do domu, a nie o tym co się tutaj dzieje. Mówił już w zeszłym tygodniu, że on jedzie do Chojnic. Codziennie pyta o tatę i nie chce z nikim rozmawiać przez telefon. A to dziwne w jego przypadku. Ma żal. Jednak nie rozchorował się, mimo panującej grypy, i to jest ważne. Szantażuję go, żeby ćwiczył, bo w nagrodę pójdzie na basen. I to go trochę trzyma "przy życiu". To sprawia mu dużą radość, więc dokupuję mu te zabiegi.

0 Comments: