Jak zamierzałam tak zrobiłam. W poniedziałek rano wróciliśmy do Złotowa. Ale nie odbyło się bez trzeciej wizyty u lekarza w sobotę. Ponieważ leki nie działały, a Nikoś kaszlał tak, że nie mógł mówić, więc dostał antybiotyk. Pomógł, ale do basenu już nie wszedł. Bardzo tego żałował. Rehabilitantka z basenu również. Poza tym Nikodem czuł się tam bardzo dobrze. Mówił nawet, że jest w domu. Ale tylko przez trzy dni, bo potem chciał wrócić do Chojniczek.
Przez dwunastodniowy turnus mój syn uczęszczał na terapie ręki, masaż czaszkowo - krzyżowy(na którym tak się wyluzował, że zasypiał, a na pierwszym turnusie nie wyleżał nawet 5-ciu minut) dogoterapie, hipoterapie, muzykoterapie, ćwiczenia w "Słoneczku", fizykoterapie i na zajęcia z logopedą.
Bardzo podobały nam się te ostatnie, a ja nauczyłam się jak kontrolować Nikosia, żeby nie miał złych nawyków. Dostaliśmy pracę domową i będziemy ćwiczyć.
Fizykoterapeutka prowadzała Nikodema w kombinezonie z naciągami gumowymi oraz w łuskach po korytarzu. Czasem jeździli jeepem (czyt. balkonikiem) a czasem Nikodem szedł z niewielką asekuracją cioci Kasi. Bardzo dziękujemy za cierpliwość i odpowiednie podejście.
sobota, 1 maja 2010
Koniec kolejnego turnusu rehabilitacyjnego.
Autor: Nikodem Chmielowiec o sobota, maja 01, 2010
Subscribe to:
Komentarze do posta (Atom)
0 Comments:
Post a Comment