Długo nie pisałam żadnych wiadomości, bo nie mam czasu odpalić komputera. Dwa, trzy razy w tygodniu jeździmy z Nikodemem do Człuchowa na rehabilitację. W środy uczęszczamy na zajęcia wczesnego wspomagania w szkole, a we wtorek byliśmy na kontroli w Poznaniu. To było męczące dla nas wszystkich. Osiem godzin w drodze a wizyta pięciominutowa. Ale profesor był zadowolony z Nikodema. Ładnie chodzi w łuskach, potrafi się zatrzymywać, i wypisał skierowanie na kolejną botulinę we wrześniu. Całe szczęście, w najbliższym czasie się tam nie wybieram. Co dwa tygodnie Poznań - to było za często. Zaleceniem lekarza było chodzenie w łuskach 6,7 godzin. W ładną pogodę spacerujemy po dworze, ale w niepogodę po domu jest trochę trudniej. No bo nie jesteśmy w stanie chodzić od okna do okna 6 godzin przez cały czas bez celu. Ale damy radę.
Muszę wspomnieć, że młody potrafi przejść sam w tych łuskach ładnych kilka kroków. Faktem jest, że nie czuje się na siłach iść sam, ale trzymamy go za uszy i puszczamy kiedy się nie orientuje. Jest dobrze. Cieszy nas to bardzo. A w Dzień Mamy dostałąm ładny obrazek, który Nikodem zrobił prawie sam. Poza tym ma takie sformułowania, potrafi tak rozmawiać, że nie jeden ma podziw dla niego. Nasza mała pociecha!
poniedziałek, 31 maja 2010
Kontrola w Poznaniu.
Autor: Nikodem Chmielowiec o poniedziałek, maja 31, 2010
Subscribe to:
Komentarze do posta (Atom)
0 Comments:
Post a Comment