Pani doktor rozwiała moje wątpliwości - Nikosiowi nic nie jest. Dzisiaj nawet przestał kuleć.
Wczoraj byliśmy na hipoterapii i fizykoterapii w Stawnicy k/Złotowa. Mój syn nie mógł się doczekać wygłupów z wujkiem i dopytywał się całe przedpołudnie" czy już jedziemy?". Duży plus dla wujka "cudotwórcy", dzięki niemu hipo stała się przyjemna, a nawet śmieszna.
Propos balkonika, bo wiele osób się dopytuje jak mu idzie chodzenie z nowym pojazdem. Wiec Nikoś chodzi przy balkoniku, ale nie jest to jeszcze jego sposób poruszania się, bo woli go sobie zaparkowa gdzieś z boczku i dalej podreptac z mamą. Od dłuższego czasu mój syn chdzi tylko za ręce z kimś dorosłym, bo on czce: "jak inne dzieci na nogach chodzic". I bardzo dobrze, ale ja często już nie mogę, nie mam tyle energii na przemierzanie tych kilometrów w jego tępie. Chyba brakuje mi cierpliwości. Wiem, że każdy przechodzi ten etap mając dziecko, ale dla mnie, on bedzie trwał o wiele dłużej. Ale koniec użalania się! Bo naszym celem (moim i męża) jest przecież usamodzielnienie się naszego syna, i do tego będziemy dążyc.
Dzisiaj potwierdzłlam, kolejny już w tym roku, turnus w ZABAJCE na 2-giego października. Cieszy mnie myśl o pobycie w Złotowie, bo Nikodem zawsze nauczy się czegoś nowego. No i ja również.
środa, 9 września 2009
Uff...to nic poważnego.
Autor: Nikodem Chmielowiec o środa, września 09, 2009
Subscribe to:
Komentarze do posta (Atom)
0 Comments:
Post a Comment