Od piątku dla Nikodema- ciężka praca. Rozpoczyna turnus rehabilitacyjny w Złotowie. Jutro jedziemy się tam zakwaterować. Jeszcze nie wiem jakim autem... Ale to już mały problem. Najważniejsze, że mamy środki pieniężne, że mamy miejsce zaklepane, no i ważne jest to, że jesteśmy zdrowi. Bo ja też muszę. Nikoś czuje się tam coraz lepiej, bo zna tych wszystkich ludzi, a i do zabiegów się przekonuje. Wiadomo, że pod koniec, z przemęczenia, odmawia współpracy. Trzymajcie za niego kciuki aby wytrzymał.
środa, 18 listopada 2009
środa, 11 listopada 2009
Już po wszystkim.
Katar minął. I bardzo dobrze, nie chcemy go bo już za tydzień wyruszamy na kolejny turnus rehabilitacyjny do Złotowa. Musimy być zdrowi.
Cieszę się bardzo na ten wyjazd, bo Nikodem ma dużą szanse, że jeszcze w tym roku zacznie chodzić. Mam taką cichą nadzieję. Jeśli to nie nastąpi to nic się nie stanie. Bo i tak niedługo będzie chodził. Ale liczę tak po cichu, że to nastąpi szybciej niż później, bo radykalne zmiany w motoryce mojego syna nadchodziły przed świętami Bożego Narodzenia. Zarówno pełzanie jak i raczkowanie.
A tak dla śmiechu, pokazałam Wam zdjęcie z dzisiejszego dnia. Mówi, że Wojtek się nazywa.
Autor: Nikodem Chmielowiec o środa, listopada 11, 2009 0 komentarze
poniedziałek, 2 listopada 2009
Czy to normalne?
Nikoś wyglądał dziś niewyraźnie. Czy to przez wizytę na cmentarzu? Na pewno ta pogoda przyczyniła się do kolejnego przeziębienia Nikusia. Ale co zrobić? Będę go pielęgnować w domu bo nie jestem jedyna, która ma chore dziecko. W tym okresie to chyba normalne. Albo staje się normalne.
Nie zdążyłam zrobić zdjęcia pokoju, bo byliśmy zajęci czymś innym. Może jutro...
To przez te święta. Ale Nikosiowi się podobało zapalanie i dmuchanie świeczek. Szkoda, że nie widział cmentarza wieczorem, ponieważ było za zimno. Ale i bez tego dzień był pełen wrażeń a noc pełna snów. Niespokojna, pełna przeżyć. A najlepsze słowa na zakończenie dnia. Cyt.:"Mamo, nie śpi. Muszę Ci coś powiedzieć. Zapomniałem Amelce pokazać kotka." Dla nie wtajemniczonych napiszę, że od niedawna mamy kota o imieniu Pasztet i obiecał kuzynce, że jej go pokażę. Ten kot był dla niego ważniejszy. Spać pójdzie później:)
Autor: Nikodem Chmielowiec o poniedziałek, listopada 02, 2009 0 komentarze