piątek, 18 marca 2011

TURNUS W ZABAJCE I WIZYTA W POZNANIU

Na przełomie lutego i marca Nikoś był na turnusie rehabilitacyjnym w Złotowie. Bardzo chętnie tam jechał bo lubi tam jeździć. Ładnie ćwiczył i był nawet chwalony.
Podczas pobytu wyprawiłam mu jego czwarte urodziny. Był zadowolony z prezentów, jak to dziecko. Ale tęsknił za tatą. Co dzień pytał o to samo. O tatę i powrót do domu. Ale wytrzymał. Ćwiczył do końca jak mu kazali. A ja, musiałam więcej za nim "biegać" po korytarzach. Nikodem chodzi już dość szybko, nawet po schodach wchodzi samodzielnie. Jestem zadowolona z rehabilitacji i jego postępów.
Zaraz po turnusie, 8 marca, odbyliśmy wizytę w Poznaniu. Kolejne ostrzyknięcie botoxem. Nikoś płakał podczas zabiegu a mi serce się krajało. Tomkowi też. Mały był tak wystraszony, że nie chciał dać potem palca do pobrania krwi. Ale to już mamy za sobą. Przynajmniej na kolejne pół roku.
Co ciekawe, Nikodem spytał mnie czemu musi mieć te zastrzyki jakby komary go w nogi gryzły? Odpowiedziałam, że dzięki nim będzie chodził na całych nogach, a nie na palcach. Nikodem:"Mamo, ale prawą nogą nie chodzę na palcach, to czemu dostałem w nią zastrzyk?". Nic nie odpowiedziałam. Zastrzelił mnie mądry malec...

Rzadko dopuszczam go do komputera, żeby mnie czasem na allegro kiedyś nie sprzedał:)

0 Comments: